Widok na wysadzone główne wejście do fortu od strony dziedzińca.

Zdjęcie zostało wykonane na krótko po zdobyciu fortu. Po lewej stronie, tuż przy ścianie, leży ranny strzelec Michał Małecki. Opatrzony przez niemieckiego sanitariusza, czeka na przyjazd wojskowej karetki.

Oto jego relacja:

„Kiedy tak szedłem tymi kazamatami słyszałem wybuchy w następnych przedziałach. Tak doszedłem do miejsca gdzie była stajnia. Leżały przed nią zabite konie (…) W pewnej chwili do kazamaty wpadł żołnierz w szoku. Miał białą chustę w ręku, chciał wybiec na zewnątrz. Odstawiłem karabin pod prawą ścianę. Chwyciłem go wpół. Krzyczę: Nie poddawajmy się! Będziemy się bronić!. Zaczął się ze mną szarpać. Odskoczył ode mnie w prawo ze dwa metry. Wtem z przodu pada strzał. Ja zrazu nic nie czułem, słyszałem tylko echo. Chciałem lewą ręką poprawić sobie czapkę na głowie, ale ręka już mi odmówiła posłuszeństwa. Tylko ramie mi drgnęło i wisi, a spod obojczyka trysnęła krew. Odwróciłem się do szefa i mówię: Panie Szefie, ja jestem ranny. On już do mnie nie podszedł. Spojrzałem przez okno do góry na niebo i pomyślałem: O mój Boże! Taki ładny dzień a ja muszę umierać. Stopniowo słabłem. W końcu straciłem przytomność i przewróciłem się.”

Cytat pochodzi z książki Macieja Piekarskiego pt. „Samotna Placówka”.

Zostań członkiem Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba