Siekierki i Sielce mogą być bezpieczne

Czy Siekierki i Sielce są bezpieczne? Według policji, nie jest źle, ale w odczuciu mieszkańców, z którymi rozmawiałam - zmienia się niewiele, a przynajmniej zbyt wolno. Jako potencjalna przyszła radna z tego okręgu, chciałabym pomóc mieszkańcom Siekierek i Sielc poczuć się bezpieczniej w ich okolicy. Wbrew obiegowej opinii, aby osiągnąć ten cel, nie wystarczy zwiększyć liczbę patroli policyjnych. Problem jest bowiem znacznie szerszy. Oto, co proponuję, by go ograniczyć.

Oświetlenie miejsc wskazanych przez mieszkańców energooszczędnymi lampami LED. Czy zdarzyło się Państwu przejść po zmroku ulicą Bluszczańską?  Polecam to doświadczenie miłośnikom thrillerów, ale zwykłych zjadaczy chleba przestrzegam.  Jak dowiedziono w wielu badaniach, istnieje bezpośrednia zależność między oświetleniem ulicznym a poczuciem bezpieczeństwa.  Tam gdzie nie ma latarni, tam wchodzi strach.  Dzielnica Mokotów musi wspólnie z mieszkańcami znaleźć takie czarne dziury i zainstalować przy nich latarnie.  Nie musi to oznaczać dużych kosztów – gminy, które niedawno wymieniły latarnie tradycyjne na lampy LED obniżyły koszt oświetlenia ulic aż o 50%.

Tańszy monitoring również na ulicach wewnętrznych.  W Warszawie jest już ponad 200 kamer monitoringu.  Mieszkańcy i policja wciąż proszą o nowe, a władze miasta wciąż się opierają. Wkrótce miną dwa lata, od kiedy miejski dyrektor stołecznego zakładu obsługi systemu monitoringu, Jacek Gniadek,przedstawił oficjalną listę dwóch niebezpiecznych skrzyżowań w Sielcach, na których miały być zainstalowane kamery monitoringu - Gagarina/Sielecka i Dolna/Konduktorska.Do dziś żadna z nich nie powstała. Główny powód: wysokie koszty instalacji.  Faktycznie, przeciągnięcie kilkuset metrów światłowodu i zainstalowanie ruchomej kamery kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych.  Istnieją jednak znacznie tańsze rozwiązania, oparte na Internecie.  Nie muszą być one podpięte do miejskiego systemu, by go nie przeciążać. 

I znów, kamery powinny być ustawione w miejscach, które wskażą mieszkańcy.  Być może wymagać to będzie objęcia monitoringiem mniejszych ulic wewnątrz osiedla, a nie tylko głównych ulic przelotowych. Dzięki wejściu z kamerami na wewnętrzne ulice, policjanci z Wilanowa potrafią w 10 minut od zgłoszenia sprawdzić w kamerze i bazach danych, kto zarysował zaparkowany samochód, po czym zadzwonić na komórkę właściciela samochodu, który tego czynu dokonał.  Dzięki tym rozwiązaniom policjanci z Wilanowa mogą się pochwalić jednym z najwyższych wskaźników wykrywalności przestępstw pospolitych w Warszawie. A nie zawsze tak było – w 2011 roku komisariat z Wilanowa odnotował 131 przypadków uszkodzenia mienia w miejscach publicznych, a w 2012 roku – już tylko 82.  Wykrywalność takich przypadków wzrosła do23,8% i była wyższa aż o 8 procent od wykrywalności na Ursynowie.

Koordynacja działań policji i mieszkańców.  Sami policjanci niewiele zrobią, jeśli nie pomogą im mieszkańcy.  Ci drudzy są bowiem bliżej miejsc niebezpiecznych i lepiej znają otoczenie.  Niestety, zwykle nie wiedzą, do kogo się zwrócić w konkretnej sprawie.  Gdy ktoś ukradnie im rower, dzwonią na ogólny numer policji. Robią to, choć i tak ta sprawa spłynie z centrali do lokalnego komisariatu.  A przecież wystarczyłoby, aby wywiesić numer komórki dzielnicowego na tablicy ogłoszeń w blokach.  A jeszcze lepiej, by dzielnicowy sam wyszedł z inicjatywą i spotkał się z mieszkańcami kolejnych bloków, aby poznać ich problemy, a także aby oni poznali jego osobiście. 

Podczas takich osiedlowych, a wręcz blokowych spotkań, policjanci powinni ustalić z mieszkańcami, jak najskuteczniej zgłaszać zauważone problemy w bezpieczeństwem.  Najskuteczniej, ale biorąc pod uwagę nie tylko procedury i biurokratyczne wymogi policji, ale także realia mieszkańców. Wielu mieszkańców nie ma bowiem czasu ani cierpliwości, aby samodzielnie pojechać do odległego od miejsca zdarzenia lokalnego komisariatu w środku dnia i tam złożyć wyjaśnienia.  W przypadku drobnych wykroczeń zwykle machają na to ręką i nie zgłaszają przestępstwa policji, a ta ich nie odnotowuje w statystykach.  Jeśli procedury policji na to nie pozwalają, by zbierać zgłoszenia na miejscu zdarzenia, będę jako radna postulować stworzenie alternatywnego systemu do zbierania informacji i ich upowszechniania wśród mieszkańców z okolicy.  Im bowiem więcej wiemy o tym, co się wokół nas dzieje, tym jesteśmy bardziej wyczuleni na oznaki niebezpieczeństwa i łatwiej możemy zapobiec przestępstwu.

Aktywizacja lokalnej młodzieży. Czuję się nieswojo, gdy czasami zdarzy mi się przechodzić koło grupki młodych ludzi, którzy wieczorem zbierają się między blokami, piją piwo i głośno się zachowują.  Im jest wesoło i zapewne nie mają złych intencji, ale ja odczuwam to jako pewne zagrożenie.  Tym bardziej, że zwykle nie widzę ich twarzy, bo miejsce ich spotkania nie jest dobrze oświetlone.  Spotykają się w takich warunkach i w takim miejscu, bo zwykle nie mają alternatywy.  Jeśli chcemy zwiększyć poczucie bezpieczeństwa mieszkańców, taką alternatywę musimy im stworzyć.

Zostań członkiem Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba