Od szaleńczego biegu do lemoniady i ogniska

Dzieci wymyślały niebo, sprzedawały używane rzeczy na pchlim targu, śpiewały przy ognisku. Ale największe emocje na festiwalu Otwarte Ogrody wzbudziła w nich gra terenowa.

W nogi za parasolem

Zaczęło się od szaleńczego wyścigu z czasem. Uczestnicy gry terenowej „Uwaga! Czarny parasol” mieli tylko godzinę, by odnaleźć wskazówki ukryte w kilku odległych miejscach osiedla, a potem główny fant – tytułowy parasol. Podzielone na kilka grup, dzieci rozbiegły się w różnych kierunkach.

Harcerze, którzy zorganizowali zabawę, nie kryli zaskoczenia, kiedy pierwsza grupa przybiegła na metę.  Na pokonanie trasy najszybsi potrzebowali tylko pół godziny!  Nie tylko zdobywcy pierwszego miejsca, ale też pozostałe zespoły dostały w nagrodę pękate torby z książkami, zabawkami i słodyczami.  Wręczał je Marek Bahdaj, syn Adama Bahdaja, zmarłego autora książki „Uwaga! Czarny parasol”, znanego również z takich klasyków literatur młodzieżowej jak: Do przerwy 0:1, Wakacje z duchami, Podróż za jeden uśmiech, Stawiam na Tolka Banana. Był tu nie przypadkowo. To bowiem na książce jego ojca, której akcja toczy się na Sadybie, osnuta została niniejsza gra terenowa.  

W trakcie oczekiwania na przybycie pierwszej grupy, Marek Bahdaj wyznał, zachęcony zainteresowaniem młodych Sadybian, że najprawdopodobniej jeszcze w tym roku kalendarzowym ukaże się nowe wydanie książki „Uwaga! Czarny parasol”. To dobra wiadomość dla wszystkich zainteresowanych, ponieważ nakład poprzedniego wydania tego tytułu został wyprzedany wiele miesięcy temu i dziś książka ta jest niedostępna zarówno w księgarniach, jak i w Internecie.

Wymyślamy niebo

Po wielkich emocjach, które towarzyszyły grze terenowej, kolejne imprezy dla dzieci były już dużo spokojniejsze.  Choć nie koniecznie cichsze.

Tego samego dnia, co podchody, czyli w sobotę 4 czerwca, dzieci mogły przyjść do ogrodu ilustratorki książek dla dzieci Doroty Łoskot-Cichockiej, by tam spotkać się z autorami nowej książki „W każdym z nas są drzwi do nieba” – autorem wierszy Marcinem Brykczyńskim oraz autorką ilustracji – wspomnianą Dorotą Łoskot-Cichocką.   

Obok ustawionych na sztalugach ilustracji chętni mogli przeczytać zawarte w książce rymowane czterowiersze, które w lapidarny sposób podsumowują poszczególne encykliki Jana Pawła II.  Mogli też posłuchać autora książki czytającego wybrane jej fragmenty albo pogawędzić z ilustratorką i autorem o tym, jak doszło do realizacji dzieła. Wreszcie mogli też kupić książki z kameralnego sklepiku obsługiwanego przez dzieci.

Gospodarze przygotowali dla najmłodszych również zabawy ruchowe. Wewnątrz narysowanej na chodniku ogromnej dziurki od klucza (motyw zaczerpnięty z okładki promowanej książki), dzieci mogły naszkicować kredą to, co wyobrażały sobie, że może się znajdować po drugiej stronie dziurki - w tytułowym niebie.  Mogły też stworzyć własną graficzną interpretację wybranej encykliki papieskiej, w oparciu o któryś z zawieszonych na wystawie czterowierszy.   Ich rysunki, przyczepione klamerkami do zawieszonej między drzewami linki, stworzyły później alternatywną wystawę. 

Chętni mogli jednak również wchodzić po drabince na kukulcze gniazdo, zawieszone na jednym z drzew, czy bawić się w bajkowym, krytym strzechą domku dla dzieci. W pewnym momencie spokojny z początku wernisaż ilustracji i książki przerodził się w dość głośną, wesołą zabawę. Zakończył się dopiero po pięciu godzinach (choć organizatorzy festiwalowego programu przeznaczyli na niego pierwotnie tylko godzinę).   

A może lemoniady dla ochłody?

Następny dzień, co bardziej przedsiębiorcze dzieci rozpoczęły od wystawienia kramów na Skwerze Starszych Panów przy Goraszewskiej.  Od kilku lat przyciąga ich tu pchli targ – dorośli oferują ubrania, książki i bibeloty (w tym roku też łóżeczko dla dzieci, fotelik samochodowy i przyczepkę rowerową), a oni - używane zabawki i gry. Wszystko po symbolicznych cenach.  Wśród wystawiających dzieci są takie, które potrafią zarobić kilkadziesiąt złotych, ale i takie, które znacznie więcej kupują u innych, niż sprzedają u siebie. W tym drugim przypadku kręcący się obok rodzice stają się szczególnie mile widziani. Tym bardziej jeśli nieopatrznie przynieśli ze sobą na targ jakieś zaskórniaki.  A było na co wydawać – po raz pierwszy pojawiły się w tym roku konsole do gier.  Na początku imprezy widać też było na jednym ze stolików mp4-kę i inne elektroniczne gadżety.   Były też deskorolki i rolki.  Najoryginalniejszy pomysł na biznes miała jednak dziewczyna, która w samym centrum skweru ustawiła się z dzbankiem, wypełnionym staromodną lemoniadą. Woda z cytryną szła jak… woda.  Tym bardziej, że z nieba lał się żar, a do tego nikt inny nie wpadł na równie prosty i oczywisty pomysł. 

Dziewczynka w świecie chłopaków

Bezpośrednio po trzech godzinach pchlego targu w pełnym słońcu młodzi goście z rodzicami mogli zregenerować siły w oddalonym nieopodal gościnnym ogrodzie Barbary Caillot-Dubus.  Tu miała miejsce plenerowa wystawa, na której gospodyni pokazała wybrane fotografie z książki „Thekla i jej chłopakowy świat”, nagrodzonej pod koniec ubiegłego roku tytułem obrazkowej książki roku 2010 w konkursie IBBY.  Część z tych zdjęć powstało w ogrodzie, w którym odbywał się wernisaż. Na miejscu obecna też była tytułowa bohaterka książki – 9-letnia Thekla, córka artystki, której przyszło się wychowywać w świecie zdominowanym przez mężczyzn – tatę i trzech starszych braci.  Poza fotografiami z książki Barbara Caillot-Dubus pokazała także fotografie z kilku swoich najnowszych cykli.

Płonie ognisko, płonie…

Prawie na zakończenie festiwalu harcerki i harcerze z 60. warszawskiej drużyny harcerskiej UFO (ci sami, którzy poprzedniego dnia zorganizowali podchody) zaprosili wszystkich na ognisko.  Jak zwykle u harcerzy były wspólne śpiewy, kiełbaski na kiju, gitary.  Pogoda dopisała, nie zabrakło też drewna, przygotowanego przez gościnnych gospodarzy z Bloku Oficerskiego na Morszyńskiej.

Zobacz zdjęcia z powyższych imprez:

Zostań członkiem Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba