Kolejka z ogórkiem - relacja z wycieczki

Ponad 120 osób przyszło w chłodne, deszczowe przedpołudnie na wykład o historii kolejki wilanowskiej. Jak się okazało, wielu z nich wciąż pamiętało wąskotorówkę z własnego doświadczenia, mimo że ta została zlikwidowana ponad 25 lat temu, w roku 1971. O wzlotach i upadkach „ciuchci” opowiadał i zilustrował zdjęciami: Jacek Kaczmarek, varsavianista, wiceprezes Piaseczyńskiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej.

Powiedział on m.in., że od 1891 r. kolejka ta była motorem rozwoju całego dolnego Mokotowa. Początkowo ciągnięta przez konia, a z czasem przez parowóz, wąskotorówka była jedynym środkiem komunikacji miejskiej, który docierał na południowe peryferie miasta na początku XX wieku. Dzięki niej cegielnie w Konstancinie i papiernia w Jeziornej mogły transportować do miasta towary budowlane. Z kolei mieszkańcy Warszawy mogli dzięki niej w zaledwie pół godziny znaleźć się na łonie natury i odpoczywać w Wilanowie, a po kolejnej pół godzinie – w Konstancinie. Już w 1895 roku wyjazdy „na trawkę” były tak popularne wśród Warszawiaków, że zapełnione pasażerami pociągi spacerowe odchodziły z Belwederu do Wilanowa co pół godziny, a ożywiony ruch trwał od rana do 9-tej wieczorem.

Historia kolejki wilanowskiej obfitowała w konflikty między udziałowcami, wrogie działania konkurencji oraz katastrofy. Jak się okazało w dalszej części spotkania, katastrofy te zdarzają się wciąż na tych samych zakrętach co ponad 50 lat temu, ale obecnie ich ofiarą padają samochody. Uczestnicy wykładu mogli się o tym przekonać na własne oczy, kiedy w drugiej części wykładu, jechali zabytkowymi autobusami z lat 50. (tzw. ogórkami) po całej trasie zabytkowej kolejki od pl. Unii Lubelskiej do Wilanowa i Piaseczna. Na tym samym zakręcie między Powsinkiem a Konstancinem, który był świadkiem największej katastrofy kolejki z 1939 roku i który doprowadził do odebrania jej licencji (i niemal do jej likwidacji), widać było zmiażdżony samochód, który doszczętnie rozbił barierki rozdzielające obie jezdnie. W dalszej drodze, uczestnikom przejażdżki nie towarzyszyły już tak dramatyczne sytuacje, choć rumor wydobywający się z silnika starego jelcza zapewniał równie ciekawe doznania.

Z uwagi na odbywającą się równocześnie demonstrację nauczycieli, uczestnicy przejażdżki nie mogli niestety zobaczyć osobiście budynku przy ul. Belwederskiej (graniczącym z Hotelem Poselskim), w którym mieściła się pierwsza stacja kolejki. Potem przejechali się już jednak po oryginalnym bruku na ul. Okrężnej, obok którego przebiegała kolejka (tam też zatrzymali się na chwilę, by przyjrzeć się pomnikowi kolejki na pl. Rembowskiego), zobaczyli zachowane jeszcze budynki stacji w Wilanowie (gdzie mieści się dziś urząd pocztowy), Klarysewie (obecnie siedziba sklepu spożywczego) i Jeziornej (dziś miejsce dla sklepu obuwniczego) oraz budynek parowozowni w Chyliczach (obecnie budynek mieszkalny). Na koniec wycieczki, dwa wynajęte ogórki z 90 osobami na pokładzie zatrzymały się na ostatnim przystanku historycznej kolejki – w Piasecznie. Tam Jacek Kaczmarek przeprowadził chętnych przez budynki parowozowni, pokazując zabytkowe parowozy, wagony i tokarki, z których niektóre pamiętają jeszcze czasy przedwojennej kolejki. Dzieci i niektórzy dorośli mieli tymczasem możliwość przejechać się specjalnie do tego celu uruchomioną drezyną.

Przejazd trasą wąskotorówki uruchomił wspomnienia wielu uczestników wycieczki. Większość wspomnień wiązała się z ogórkami, ale kilka – również z samą kolejką. Kilku uczestników, w tym prowadzący wykład, pamiętało przejazd wąskotorówką na najdłużej zachowanej części trasy – między Wilanowem a Piasecznem. Znalazła się jednak i pani, która z łezką w oku opowiadała, jak jej babcia przyjechała niegdyś prosto ze swojego ślubu na pl. Unii Lubelskiej, by dalej wraz z gośćmi udać się dwoma pięknie przystrojonymi, wypożyczonymi wagonami do domu weselnego w Piasecznie.

Poza przejażdżką ogórkami, inną atrakcją spotkania było tradycyjne już losowanie nagród. Książki „Kolej wilanowska” trafiły do Stanisława Kucharskiego z ul. Iwonickiej, Barbary Kuśmierczyk z ul. Orężnej, oraz Jagody Lewandowskiej z ul. Powsińskiej (która jest uczennicą szkoły 103 i była tzw. sierotką marysią podczas losowania). Dodatkowe nagrody w postaci m.in. płyty kompaktowej „100 lat ciuchi” oraz kilku kolekcji pocztówek z przedwojennymi modelami autobusów, ufundowanych przez prowadzącego wykład, otrzymali: Roman Szymański z ul. Bernardyńskiej, Agnieszka Kaufhold z ul. Cześnika, Stanisław Wydra z ul. Klarysewskiej, Andrzej Dobrowolski z ul. Capri, Anna Orłowska z ul. Bernardyńskiej, Paweł Musiał z ul. Przy Bażantarni, Wanda Majewska z ul. Żegietowskiej, Zuzia Tarnowska z ul. Na Laski w Grodzisku Mazowieckim, Alicja Bielecka z pl. Rembowskiego, Wiesława Księżopolska z pl. Rembowskiego, Danuta Kozakiewicz z ul. Dąbrowskiego, Korzsztof Gozdzik z ul. Langego oraz Danuta Ratyńska z ul. Bernardyńskiej.

Wykład odbył się 17 marca 2007 r. w Szkole Podstawowej 103, przy ul. Jeziornej 5/9.

Wykład, a głównie następująca po nim przejażdżka ogórkami, wzbudziła duże zainteresowanie mediów. Duże artykuły zapowiadające wydarzenie pojawiły się w dwutygodniku Południe i w dodatku kulturalnym „Co jest grane” Gazety Wyborczej, a relacje z imprezy ze zdjęciami ukazały się w stołecznych dodatkach: Gazety Wyborczej i Dziennika z 19 marca 2007 r.

Poniżej publikujemy zapis relacji z Gazety Wyborczej, autorstwa Krzysztofa Jóźwiaka.

"Ogórki" na trasie kolejki wilanowskiej
Przejażdżka zabytkowymi autobusami była największą atrakcją kolejnego spotkania z cyklu "Poznaj Sadybę". "Ogórki" trzęsły i hałasowały, ale pasażerowie byli zadowoleni 

Ogórki pokonały taką samą trasę, jaką przed laty jeździły parowozy nieistniejącej już kolejki wilanowskiej. Pojazdy o charakterystycznym obłym kształcie zapełniły się do ostatniego miejsca. U niektórych pasażerów budziły nostalgię. - Takimi "ogórkami" jeździłem na wycieczki organizowane przez zakład pracy - opowiadał pan Zbigniew. - Jako dziecko najbardziej lubiłem siadać przy kierowcy na skrzyni przykrywającej silnik - wspominał ktoś inny.

W czasie drogi z pl. Unii Lubelskiej do Piaseczna pasażerowie słuchali barwnych opowieści o losach kolejki wilanowskiej. - Początkowo wagony były ciągnięte przez konie, ale częstotliwość kursowania była bardzo duża, kolejka jeździła co 7 min - opowiadał Jacek Kaczmarek, varsavianista i wiceprezes Piaseczyńskiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej. Dzięki kolejce cegielnie w Konstancinie i papiernia w Jeziornie dostarczały wyroby do stolicy, a warszawiacy wybierali się za miasto na zieloną trawkę. - A w czasie wojny, jak była łapanka, to maszynista puszczał parę z parowozu i można było uciec przed Niemcami - opowiadała Bożena Szczepanowska.

Kiedy "ogórki" dotarły do Piaseczna, na uczestników wycieczki czekały dodatkowe atrakcje. Dzieci jeździły elektryczną drezyną kierowaną przez członków bractwa drezynowego, a ich rodzice zwiedzali lokomotywownie pełne starych maszyn i zabytkowych wagonów. Największe wrażenie robił czarny jak smoła parowóz.

Wycieczkę zorganizowało Towarzystwo Miasto-Ogród Sadyba, które w każdą trzecią sobotę miesiąca zaprasza na wykłady z cyklu "Poznaj Sadybę". Kolejne spotkanie pt. "Znani ludzie Sadyby" odbędzie się 21 kwietnia.

Zobacz zdjęcia

Zostań członkiem Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba